Mężczyzna zginął we własnym domu, w łóżku. – Mama się darła na podwórku, że Marek nie żyje. Ja jej bardzo nie wierzyłem, poszłem na górę i faktycznie przykryty był – tu był bity – przykryty był, żeby nie było widać – opowiada brat zamordowanego.
Tragedia rozegrała się wtorek w miejscowości Służów w pobliżu Buska-Zdroju. Tego samego dnia zatrzymano pięć osób – żonę denata, jego trzech synów i partnerkę jednego z nich. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, początkowo przedstawili sprzeczne wersje tego, co się stało. Dziś jednak wypuszczono cztery osoby, poza żoną zmarłego 51-latka. Według informacji TVP3 Kielce, został on ugodzony nożem.
– Te dowody, które zostały zebrane w tych pierwszych godzinach i dniach postępowania, dały bowiem podstawy do tego, aby podejrzanej przedstawić zarzut zabójstwa męża – mówi prok. Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Sąsiedzi mówią, że do niedawna w domu denata nie było awantur. Sytuacja miała się zmienić, gdy w rodzinne strony, z więzienia, powrócił jeden z synów. – Może to są sprawy majątkowe, bo majątki przepisał ten, co nie żyje, na najstarszego, a ten siedział w więzieniu i miał pretensje do ojca, że przepisał – relacjonuje jeden z sąsiadów.
Prokuratura o szczegółach sprawy nie chce jednak mówić. Nie wiadomo nawet, czy kobieta przyznała się do winy. – Na chwilę obecną nie możemy podać więcej szczegółów. Mogę tylko powiedzieć, że w dniu dzisiejszym skierowany został do buskiego Sądu Rejonowego wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanej – dodaje prok. Daniel Prokopowicz.
Obecnie prokuratura czeka na szczegółowe wyniki sekcji zwłok. Zatrzymanej 47-latce grozi kara dożywotniego więzienia.